wtorek, 17 września 2013

Uwierz w swojego konia!



 Przeglądając dzisiaj forum jeździeckie natknęłam się na wpis:
"Kiedyś kilka osób mi mówiło/pisało (nie tylko na forum), że mam beznadziejnego konia, z którym nigdzie nie dojdę. Chyba czas się z nimi zgodzić. Nawet w mojej stajni inne konie są jakieś "normalniejsze" niż mój - zarówno pod względem pracy z nimi (z tego co widzę) jak i wyglądu."
I właśnie tej osobie chciałabym dedykować mój dzisiejszy post. Kto z nas nie spotkał się z uszczypliwymi komentarzami na temat swojego konia? Chyba każdy. Nawet Beata Stremler udzielając wywiadu w "Gallopie" powiedziała, że na początku nikt nie wierzył w Martiniego. Kilka lat później pojechała na IO!

Po zakupie Karola też usłyszałam wiele niesprzyjających uwag. Najbardziej wryła mi się w pamięć jedna o tym, że mój koń nigdy w życiu nawet nie będzie dokraczał w kłusie! Do dzisiaj wyjeżdżając na zawody zdarza mi się usłyszeć, że chyba nie pojadę na tym źrebnym kucyku.
Takie głosy z zewnątrz zawsze nadszarpują moją samoocenę, ale zaraz po tym przypominam sobie od czego zaczynałam i w którym miejscu jestem teraz.

Rok 2010

                                                                       Rok 2013

Ten źrebny kucyk na zawodach zawsze robi całkiem przyzwoite kłusy pośrednie i wiem, że stara się dlatego, że mądrzejsi ludzie (czyt. trenerzy czy instruktorzy) dostrzegli w nim to, czego nie widzą zwykli krzykacze.
Karol zawsze będzie niski, zawsze będzie odstawał wyglądem od swojej konkurencji, jednak nikt nie może zaprzeczyć, że z bardzo przeciętnego konia zrobił się z niego bardzo miły koń użytkowy.

I stało się to dlatego, że ktoś w niego uwierzył. Najważniejszą osobą, która ma wierzyć w konia jest jego właściciel. Nawet kiedy zaistnieją małe niedociągnięcia obrazek tworzony przez parę koń-jeździec będzie wywoływał uśmiech na twarzy! :) I tego wam życzę w dzisiejszym pochmurnym dniu.

                                                                         Rok 2009...

                                                                      ....i 4 lata później



10 komentarzy:

  1. Bo to jest fantastyczny "źrebny-kucyk - niespodzianka"! Najfajniej obserwuje się miny ludzi, którzy widzą go po raz pierwszy "w stój", a potem jak wymiata w kłusie ;) sama zaliczyłam opad szczeny za pierwszym razem... Ale tak to już jest z tymi końmi - ile serca, pracy i czasu włożysz, tyle wróci do Ciebie z nawiązką!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ela...ja wierzę i w Ciebie i w Was...
    I uczę się wierzyć w siebie :D pomimo wszystkich i wszystkiego...

    Kurdę będę Twoją fanką :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry tekst :) Trzymam za Was kciuki

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowite ile mogą zdziałać złe słowa, a jeszcze bardziej neisamowite ile wiara w własnego konia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis i zdecydowanie czekam na więcej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. łał świetnie że się nie poddałaś i że idziesz do przodu!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mądry i dający nadzieję post. :)
    Czekam na więcej wpisów i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że są jeszcze tacy ludzie jak ty ! Większość oddaje konie na rzeź z powodu małych defektów. Widać, że duzo pracy włożyłaś w pracy z Karolkiem. Brawo : )

    OdpowiedzUsuń